Gdańskie rysunki Zofii Matuszczyk-Cygańskiej

Zofia Matuszczyk-Cygańska, warszawska artystka zawsze uważała, że sztuka malowania to nie fantazja, a logiczna, matematyczna kolej rzeczy. Dlatego jej kolorystyczne początki dość szybko musiały ulec zmianie i to matematyczne myślenie o malarstwie określiło jej przyszłą artystyczną drogę. Dlatego prace z początkowego okresu twórczości są tak ciekawe, a dla amatorów sztuki stanowią wielką osobliwość.


W zbiorach Andrzeja Walasa, kolekcjonera, gdańskiego pasjonata malarstwa, znajdują się dwa ciekawe widoki Gdańska Zofii Matuszczyk-Cygańskiej, artystki związanej niemal przez całe życie z Warszawą. Można przypuszczać, że pochodzą z większego cyklu poświęconego miastu nad Motławą. Do kolekcji trafiły dopiero przed paru laty. To dwa rysunki wykonane tuż po wojnie tuszem, pochodzą z roku 1955, okresu wielkiej aktywności na Wybrzeżu polskich artystów.

Zofia Matuszczyk-Cygańska, Widok na Krowi Most, rysunek, tusz, 1955


Zofia Matuszczyk-Cygańska (1915-2011), znana i ceniona warszawska malarka, ma duże grono swoich wielbicieli, a jej prace jeszcze do dziś prezentowane są co jakiś czas na cieszących się dużą popularnością wystawach. Dogłębne wykształcenie artystka zdobywała tuż przed wojną w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie u Edwarda Kokoszko, Mieczysława Kotarbińskiego i Mieczysława Szczęsnego Kowarskiego, tak więc u artystów o znakomitej proweniencji. Malowała, rysowała, projektowała tkaniny, pod koniec lat pięćdziesiątych diametralnie zmieniła styl malowania i zaczęła tworzyć prace abstrakcyjne. Gdańskie widoki artystki, dość wyraźnie wpisujące się w estetykę tamtego okresu, są zapisem powoli odbudowującego się miasta i przedstawiają dwa rozpoznawalne fragmenty: widok na Długie Pobrzeże z panoramą na gdańskie kościoły oraz widok na nieistniejącą już dziś konstrukcję Mostu Krowiego. Gdańskie sceny zostały wykonane pod koniec pierwszego okresu jej twórczości. Wtedy kiedy rysunek stanowił dla niej najbardziej ulubiony środek przekazu artystycznego. Okresu, w którym gdańscy artyści czuli już zbliżający się moment diametralnej zmiany w polskiej grafice, bowiem jej funkcja w stosunku do malarstwa odgrywająca drugoplanową rolę, raczej dokumentacyjną, kończyła się. Zapewne warszawskiej malarce chodziło zupełnie o coś innego, o zapis ciekawych, robiących wrażenie widoków flamandzkiej architektury miasta.

Zofia Matuszczyk-Cygańska, Gdańska Panorama, rysunek, tusz, 1955


Jednak jej podejście do rysunku mam wrażenie niczym nie różniło się od podejścia artystów grafików przybyłych do Gdańska z Wilna i Lwowa, a także tych, którzy w pierwszych powojennych latach zostali wykształceni w Sopocie. Wielkie grono gdańskich grafików pracowało wówczas nad zapisywaniem zniszczonego i powoli odbudowywanego miasta. Znane są cykle widoków: Stanisława Rolicza, Władysława Lama, Wincentego Lewandowskiego, Zbigniewa Kaliszczaka, Bolesława Rogińskiego, Antoniego Suchanka, ale także artystów spoza środowiska gdańskiego, tych których przyciągał klimat i wielobarwność miejscowej architektury. Duży cykl widoków Wybrzeża w połowie lat 50. malował Józef Skrobiński z Łodzi czy właśnie Zofia Matuszczyk–Cygańska z Warszawy. Prace te nie wprowadziły nowego kanonu estetycznego, zachowały obecne myślenie gdańskiej sztuki, mieściły się w tradycyjnej szkole polskiej twórczości. Dopiero za parę lat rysunek i grafika zaczęła odczuwać powiew różnorodności postaw. W gdańskiej szkole plastycznej na grafice podobnie jak na malarstwie następowały poważne zmiany. Piotr Potworowski czy Roman Usarewicz tworzyli nową koncepcję gdańskiego malowania. Zygmunt Karolak pod koniec lat 50. zakładał Wydział Grafiki Artystycznej. Wydział kończyli wybitni polscy graficy: Ryszard Stryjec, Wiesław Dembski, Jan Góra, Lech Karłowski, Henryk Mądrawski. Poszerzały się możliwości techniczne, powoli następowała nowa era, ale na rozwój gdańskiej grafiki miały wpływ również prace artystów tworzących tu, a wywodzących się z innych ośrodków polskiej sztuki. Między innymi rysunki Zofii Matuszczyk-Cygańskiej. Dziś jej prace są tylko wspomnieniem tamtego okresu, zapisem historii, ale jednocześnie pokazują stan ówczesnej, artystycznej wyobraźni, która od tamtych lat uległa dużej zmianie, czasami szkoda.

Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam