Profesor Pfuhle i jego uczniowie – obraz drugi

Niezaprzeczalnym faktem jest przynależność Fritza Pfuhle do narodowych socjalistów. Jednak na ile wynikło to z presji jakiej poddani byli profesorowie na Politechnice w Gdańsku, a na ile była to jego osobista decyzja wynikająca z przekonań? Faktów jest mało. Dwie małe publikacje wydane w Niemczech tej sprawy nie poruszają. Również nie zakładam, że ten krótki tekst da pełną odpowiedź.


Fritz Pfuhle zakochany w koniach i odwiedzający regularnie stadniny należące do rodów arystokratycznych na terenie Prus Wschodnich, spotkał się z wyjątkową serdeczność, wzajemną nicią sympatii ludzi zamieszkujących te wyludnione tereny. Życzliwość łącząca ich, oraz wyjątkowa postawa wobec siebie, znana mu z wzajemnych stosunków sąsiedzkich w Gdańsku, tworzyła inny klimat niż ten zapamiętany z berlińskiego dzieciństwa.

Fritz A. Pfuhle, Konie oldenburskie, rys. akwarela


Po I wojnie światowej nagle sytuacja zaczęła się zmieniać. Natura artysty daleka od polityki i aktualnych wydarzeń świata zewnętrznego, zagłębiona i skupiona na sztuce oraz pracy dydaktycznej ze swoimi studentami nagle musiała zderzyć się z brutalnymi wydarzeniami1933 roku. Po majowych wyborach, gdański Senat zdominowany został przez nazistowską partię na czele z gauleiterem Albertem Forsterem. Tym samym zakończył się w codziennym życiu Gdańska okres demokracji. Zaczęto wprowadzać ustawodawstwo III Rzeszy. Pogorszyły się stosunki miedzy studentami polskimi i niemieckimi. Jedynie profesorowie, w stu procentach Niemcy, wobec studentów polskich do pewnego czasu zachowywali się przyzwoicie. Hitlerowskie władze, wobec kadry naukowej wprowadzały coraz większe restrykcje. W 1933 roku zwolniono za pochodzenie będącego tuż przed emeryturą, głównego projektanta uczelni prof. Alberta Carstena, a szef miejscowej organizacji NSDAP, rektor prof. Ernst Pohlhausen, znany matematyk, rozpoczął usuwanie profesorów, którzy wyrażali niechęć wobec idei narodowego socjalizmu. Starszych wykładowców wysyłano na emerytury, a młodych zawieszano lub wyrzucano. Sytuacja stawała się coraz trudniejsza.

Fritz A. Pfuhle, Autoportret, 1965, rys.


W chrześcijańskim domu państwa Pfuhle trzeba było podjąć decyzję. W 1935 roku Fritz Pfuhle wstąpił do NSDAP. Trudno porównywać twórczość Fritza Pfuhle z twórczością artystów współpracujących z nazistami i doszukiwać się gloryfikacji nazizmu. Jego sztuka oparta w początkowym okresie na założeniach secesji następnie ewoluowała poprzez ekspresję do tak słabo zauważanej w malarstwie niemieckim, szkoły kopenhaskiej. Dzieła artystów kojarzonych z monumentalną sztuką nazistów, by wymienić takie nazwiska jak: Karl Truppe, Arno Breker, Arthur Kampf, Josef Thorak czy Adolf Ziegler, nic nie miały wspólnego z kompozycjami profesora.

Praca dyplomowa z rysunku odręcznego, sygnowana przez prof. Pfuhle...



i pieczątka Wyższej Szkoły Technicznej w Gdańsku, Egzamin Dyplomowy Komisji Wydziału Architektury, 1924, student Zimmermann


Sytuacja twórców współpracujących z nazistami też była trudna. Nieprzyjęcie zlecenia narażało na duże konsekwencje. Znany malarz niemiecki Adolf Ziegler, pupilek Hitlera, przewodniczący Izby Grafiki i Rzeźby Rzeszy, od 1937 roku robił porządek w niemieckich muzeach i konfiskował prace zaliczane do tak zwanej „sztuki zdegenerowanej”. Jego wyczulone oko zauważyłoby niepokojąc tendencje w malarstwie Fritza Pfuhle zbliżające go na przykład do „żydowskiej” estetyki kubizmu, ekspresji czy surrealizmu. Wyważone dzieła artysty oparte również na doskonałym rysunku aktów i koni mieściły się w założeniach malarstwa klasycznego. Znane jest również stanowisko Hitlera wobec artystów, rozumiał ich stosunek do polityki, uważając, że są kompletnymi dyletantami w tej kwestii. Proces denazyfikacji najsłynniejszego nazistowskiego artysty Rzeszy, Arno Brekera, twórcy wielkich monumentalnych rzeźb ozdabiających wejście do Kancelarii Rzeszy, człowieka korzystającego z wielu nazistowskich dobrodziejstw, zakończył się orzeczeniem denazyfikacyjnym IV kategorii, czyli został uznany za biernego sympatyka reżimu. W przypadku Fritza Pfuhle taki proces odbył się w Getyndze 22.06 1949 roku. Postępowanie zakończyło się orzeczeniem denazyfikacyjnym V kategorii. Czyli był biernym członkiem NSDAP, który nie czerpał z tego korzyści, a nawet mógł doznać z tego tytułu jakiegoś uszczerbku. „…Był członkiem NSDAP i Narodowo- Socjalistycznego Związku Wykładowców od 1935 roku. W obu tych organizacjach nie zajmował żadnego politycznego urzędu. Z załączonego świadectwa prof. Schmidta wynika, że podlegający jako profesor malarstwa w Wyższej Szkole Technicznej w Gdańsku był całkowicie pochłonięty wykonywaniem swojego zawodu i mało troszczył się o politykę. Jego całą namiętnością jest jego artystyczne powołanie. …”*

Karl Kunz, Zakole rzeki, gwasz, 1924



Stanisław Chlebowski, Panorama Gdańska, akwarela

Historia, z rodziną Państwa Pfuhle obeszła się dramatycznie. 27 stycznia 1945 roku profesor został ewakuowany na statku „Deutschland”, towarzyszyła mu żona Irene, córka Elizabeth Rogemann oraz druga córka Gise. Syn Christian 14 stycznia otrzymał rozkaz i zgłosił się do wojska. Statek z ładunkiem najcenniejszej aparatury, książek i akt politechniki spakowanych do 500 skrzyń 4 lutego dotarł do Kilonii. Stamtąd rodzina udała się do Nörten-Hardenberg, gdzie przyjął ich hrabia Hardenberg. Na zamku przebywali do 1953 roku. Zarówno syn jak i mąż ukochanej córki, dobrze zapowiadający się gdańscy architekci zginęli, a młoda wdowa, zmarła wkrótce po zakończeniu wojny. Po paru latach dawna siła twórcza artysty powróciła.

Fritz Heidingsfed, Nad Zalewem Kurońskim, 1947, olej, pilśnia


Fritz Pfuhle, urodzony berlińczyk, 35 lat swojego życia poświecił Gdańskowi. Dawny ulotny klimat jego ukochanego miasta, już z pewnym sentymentem zapisywał sięgając do motywów, które pozostały w zaułkach pamięci. Jego ponadczasowa sztuka przetrwała mimo historycznej zawieruchy, w którą został wplątany i pewnie przetrwa jeszcze niejedno. Oczywiście, ze zrozumiałych względów, był niezauważany po wojnie w Gdańsku. Dzisiaj powoli wraz ze swoją sztuką przebija się do świadomości gdańszczan.

Fritz A. Pfuhle, Konie trakeńskie, 1944, olej, pocztówka


Fritz Pfuhle wykształcił grono znakomitych malarzy. Wielu z nich prezentuje swój własny język form, całkowicie odmienny od estetyki malarskiej swojego profesora, szlachetnego, uczciwego człowieka, umiejącego dostrzec, odsłonić i rozwinąć talent. Istotą sztuki profesora było dogłębne doświadczenie jego szkoły rysunku, wielka wiedza i rozpoznawalność stylu. Przełożenie momentu dekoracyjnego w figuratywny. Jego nauczanie prowadziło do oszczędności użycia ołówka przy powstawaniu formy i kierowało do wyeliminowania niebezpieczeństwa ilustracyjności. Rysunek żył z napięcia między otwarciem, a zamknięciem sceny wolnej przestrzeni, cichego ruchu. Artysta był skuteczny w nauczaniu, wytwarzał więź wzajemnego wzbogacania. Nauczał tak aby studentów otwierać na ich własny język wyrazu, żadnego naśladownictwa, rozwijał to co charakterystyczne dla danego talentu. Przykładem może być jego student Karl Kunz z Herzogswelde, to dzisiejsza wieś Książnik położona w powiecie ostródzkim (woj. warmińsko-mazurskie). Wieś rodem wyjęta z zimowych obrazów Petera Bruegla. Pfuhle zafascynowany miejscem i ludźmi wytwarzającymi rzemieślniczo dobre meble postanowił urządzić tam swoje atelier i w tej wspólnocie podobnej do jego artystyczno – rzemieślniczych początków, wspierać młodego Karla Kunza, przyjmując go później na gdańskie studia. Młody adept malarstwa wyrósł na wiodącego artystę Prus Wschodnich. Mistrz przeżył wielu ze swoich uczniów między którymi były takie sławy europejskiego malarstwa jak: Fritz Heidingsfed, Manfred Kant, Wolfram Claviez, Susanne Eisendieck, która wyszła w Paryżu za Dietza Edzarda, Anni Spetzler, Stanisław Chlebowski, Julius Zellmann, Kurt Zeuner, Heinrich von Luckner. Jego wykładów słuchali studenci Architektury i Inżynierii Politechniki Gdańskiej. Był uwielbianym profesorem. Był wielkim gdańskim malarzem, prezentował subtelne malarstwo formalne, które pozwalało w równym stopniu rozpoznać założenia secesji jak i wytrzymać konfrontacje z różnymi prądami epoki.

Stanisław Seyfried


* - cytat z Orzeczenia Głównej Komisji Denazyfikacyjnej Miasta Getynga, wydany 22.6.1949

Dziękuję śp.Henrykowi Kleinzellerowi za pomoc w tłumaczeniu tekstu źródłowego - Eberhard Lutze, „Fritz Pfuhle”, 1966, Holzner Verlag, Würzburg
- Obrazy pochodzą z kolekcji Andrzeja Walasa, a czarno-białe zdjęcia z publikacji: - Willi Drost, „Fritz Pfuhle”, 1938 - Deutscher Kunstverlag- Berlin.
Artykuł został napisany z wykorzystaniem tekstów Stanisława Seyfrieda zawartych na stronach
- https://galeria-essey.pl/479,Fritz_August_Pfuhle_gdanszczanin_z_wyboru i https://galeria-essey.pl/482,Fritz_Pfuhle_obraz_drugi

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam