Henri Madrewiki poszukiwany Henryk Mądrawski

Już jako znanego w świecie artysty jego trudne do wymówienia polskie nazwisko było często komicznie przekręcane. Na przykład korespondencja z Australii dochodziła dzięki dobremu zaadresowaniu pomimo przekręceniu nazwiska na Henri Madrewiki.


Kiedy poważnie zaczynał myśleć o karierze artysty malarza, jedyną twórczą dopuszczalną w tamtym okresie estetyką malarską był socrealizm. Nie znalazłem jednak w jego spuściźnie jakiejkolwiek fascynacji i zainteresowania tym malarstwem. Później po skończeniu studiów w gdańskiej PWSSP prof. Stanisław Teisseyre proponował mu pozostanie na uczelni w swojej pracowni. Doskonale wiedział, że kariera na posadzie akademickiej będzie wymagała przynależności do partii. Pomyślał o ojcu i pozostał „wolnym strzelcem”. Owszem utrzymywał dobre stosunki z kolegami, ale lata były takie, że czasami warto było przemilczeć w dyskusjach z niektórymi z nich pewnych tematów.

Henryk Mądrawski, Moje drzewo, mezzotinta, 1977


Myślę, że drogę artystyczną Henryka Mądrawskiego, jako wybitnie zdolnego studenta, wyznaczył prof. Piotr Potworowski zapraszając go osobiście do swojej pracowni. Powrót Potworowskiego z Anglii do Polski w 1958 roku wywołał na uczelni wielkie poruszenie. Wszyscy chcieli studiować u profesora, miejsc było kilka, tylko dla najlepszych. W tym czasie do kraju dotarł jazz, kończył się socrealizm, a sam Potworowski malował inaczej, zmienił podejście i patrzenie na sztukę w Polsce. Dokonał w mentalności polskiej młodzieży głębokiego spojrzenia i przeorientowania na otaczającą rzeczywistość. Nagle okazało się, że to na co patrzymy nie jest tym co widzimy. Radykalna zmiana postrzegania była na tyle odkrywcza, że pozwoliła na zmianę myślenia. Powoli do przyszłych malarzy zaczęło docierać na czym może polega sztuka malowania. Osobowość artystyczna Potworowskiego wykształcona w latach 20. XX wieku pod okiem Józefa Pankiewicza w Paryżu stworzona jednak w kontrze do Cybisa i później w Anglii wypracowała artystę intelektualistę malarstwa. Dla Mądrawskiego nie mogło zdarzyć się nic lepszego.

Henryk Mądrawski, Autoportret, olej


Już z pewnym pojęciem po orłowskim liceum i pejzażowej szkole u Zdzisława Kałędkiewicza, okazało się, że intelektualne przygotowanie do nauki malarstwa może znaczyć nie mniej niż talent. W pamięci młodego studenta rozmowy z profesorem zostały już na zawsze. To one ukształtowały osobowość artystyczną Mądrawskiego, ugruntowały wysoki poziom wiedzy malarskiej z zakresu historii sztuki, techniki, pewnej filozofii malowania, tego co wiąże się kolorystyką obrazów, mocą oddziaływania na duchową sferę wrażliwości, często przyrównywaną do odbioru muzyki. Doświadczeniem i wiedzą sopocki artysta po kilku latach doprowadził swoje malarskie myślenie do momentu tworzenia nowych wyobrażeń estetycznych, czego niektórzy artyści poszukują przez całe życie. Stworzył swój indywidualny styl, nie zamknął się w sobie nadal był lubiany, otwarty na przyjaźnie, nie zazdrościł kolegom możliwości wystawiania, sam to uwielbiał i nie miał nigdy z tym problemów. Pomimo swojego otwarcia na profesora Potworowskiego i podbudowy intelektualnej, cały czas powtarzał sobie ukutą sekwencję „Nie zostań Potworem”. I nie został. Umiał pójść swoją drogą.

Henryk Mądrawski, Morze, linoryt, 1977


Upragnioną swoją pracownię uzyskał przypadkowo. W czasach komuny trzeba było zakombinować i z pomocą swojego kolegi Kazimierza Ostrowskiego „Kacha” zdobył na Przymorzu w Oliwie pożądaną pracownię przy ulicy Lumumby. Teraz spokojnie przy malowaniu mógł słuchać muzyki klasycznej, często nadającej poszukiwanego poetyckiego nastroju niekiedy przenoszącego w inną rzeczywistość. Rzeczywistość marzeń, fantastycznych scenariuszy, co prawda realnych idei, ale widzianych i przetworzonych w swoich myślach. Wyłączał się wówczas i dystansował od świata, na chwilę umiał zamknąć teraźniejszość, wówczas tworzył wybitne dzieła.

Henryk Mądrawski, Bez tytułu, pastel


W pewnym momencie nadeszła fascynacja grafiką i Dürerem, mógł go oglądać i zachwycać się jego grafikami bez końca w Gdańskim Muzeum Narodowym. Artystyczne prace graficzne to trudna i ciężka fizycznie praca, przygotowywał się do osiągnięcia perfekcji technicznej, którą przy tworzeniu uważał za niezbędną. Opanował tę trudną umiejętność, szczególnie akwafortę i mezzotintę. Stworzył setki ujęć graficznych. W pewnym momencie na kilka miesięcy pozostawiał malarstwo i oddawał się tylko grafice. Lubił tego typu zmiany, ale pośród kilkuset wystaw, grafice poświęcił tylko cztery: w Zielonej Górze, Krakowie, Gdańsku i Lęborku. Wielką wagę przykładał do technicznych szczegółów co pozwoliło mu na zachowanie pewnego rodzaju odniesienia do malarstwa. Grafiki nie były wytworem innej „bajki” tworzyły z malarstwem pewną ciągłość. Nadal przenosił na prace swój malarski styl, nowe narzędzie nie stanowiło przeszkody. Owszem następowało pewne ograniczenie, ale zachowywał w swojej naturze i strukturze malarską myśl. Kreska i plama ograniczała możliwości kreacyjne, ujęcie sprowadzał do pewnej monochromatycznej syntezy, ale nadal myślał kolorem, myśli musiał jednak ograniczać do czerni i bieli, zachowując swoją twórczą aurę i oryginalność stylu. W końcu doszedł do perfekcji i bez znaczenia pozostawała technika.

Henryk Mądrawski, Don Kichot, drzeworyt


Po latach w krótkiej uwadze przyznał że ”Linie i kropki plątają się wokół różnych gwiazd i planet. Ja zajmuję się odcinkiem, linią i kropką. „Jestem mały” ten odcinek i kropka stanowi mój świat”. To krótkie zdanie podsumowuje jego graficzną twórczość, ale też przypomniało mi przemyślenia Potworowskiego na sposób widzenia przyrody jako dzieła malarskiego. Potworowski często wypowiadał takie myśli po plenerach w Rewie, które on i studenci uwielbiali. Tam łączność z morzem, autentyczną przyrodą, oryginalnością była bardzo duża. Po krótkich pobytach w krótkich wykładach, często pisanych do studentów już ze szpitala cały czas przekazywał doświadczenie i wiedzę. Jeden z listów kończył słowami …”Wierzę że to co robimy razem, będzie decydujące dla przyszłych pokoleń plastyków”.

Henryk Mądrawski, Zabawa, mezzotinta, 1976


Dziś co roku jeżdżę do Rewy na krótki wypoczynek i nadal miejsce wywołuje we mnie niekłamany zachwyt. Czasami myślę o zorganizowaniu tam wystawy wielkiego mistrza i jego studentów. Myślę, że Rewa zasługuje na taką pamięć.

Henryk Mądrawski, Pogłebiarka, akwaforta, 1975


I jeszcze na zakończenie czasami warto pamiętać o zasługach Mądrawskiego dla gdańskiej grafiki. Na początku lat 70. wraz ze Stanisławem Żukowskim, artystą przedwojennej wileńskiej szkoły graficznej, zakładali „Oficynę” galerię skupiającą artystów nowej gdańskiej szkoły grafiki. Rodziło się nowe środowisko. Na początku jego powstawania stonowany, oryginalny sopocki artysta zaznaczył w wielu wystawach i konkursach swoją graficzną obecność obok takich osobowości gdańskiej sztuki jak: Łukasz Rogiński, Ryszard Stryjec, Piotr Zajęcki, Jan Góra, Jerzy Ostrogórski, Czesław Tumielewicz. Czy dziś pamiętamy jeszcze o nich? Mam jednak wrażenie, że sam Henryk Mądrawski i jego tajemnica twórcza nie do końca została jeszcze odkryta.


Henryk Mądrawski (1933, Osusznica k. Chojnic - 2009, Sopot)

Stanisław Seyfried

Komentarze
Ta witryna korzysta z plików cookie. W ustawieniach swojej przeglądarki internetowej możesz w każdym momencie wyłączyć ten mechanizm. W celu pozyskania dodatkowych informacji na ten temat zobacz informacje o cookies.
OK, zamykam