„Ostatnia Wieczerza” na lotnisku im. Lecha Wałęsy w Gdańsku
Obraz prof. Macieja Świeszewskiego „Ostatnia Wieczerza”, wreszcie znalazł miejsce swojej stałej ekspozycji. To hala przylotów gdańskiego lotniska. Miejsce z kilku względów idealnie nadające się do prezentacji tak olbrzymiego dzieła (4,5 m x 8 m). „Ostatnia Wieczerza” nawiązuje oczywiście do słynnego fresku Leonarda da Vinci zdobiącego ściany mediolańskiego kościoła Santa Maria delle Grazie, a w roli apostołów artysta obsadził znanych gdańszczan.
Historia obrazu jest bardzo ciekawa, a zarazem intrygująca. Sięga, 1995 roku, kiedy to profesor w specjalnie przygotowanej pracowni przy kościele św. Bartłomieja w Gdańsku rozpoczął jego malowanie. Praca trwała aż 10 lat. Losy obrazu układały się bardzo różnie, dzieło doczekało się dwóch poważnych publikacji, przygotowanych przez ks. Krzysztofa Niedałtowskiego i Pawła Huelle oraz filmu w reżyserii Sylwestra Latkowskiego. W 2005 roku odbyła się pierwsza prezentacja obrazu i miała miejsce w kościele św. Jana. Myślę jednak, że najważniejsze było uczestnictwo dzieła w gdańskiej wystawie „Nowi Dawni Mistrzowie”(2006), której kustoszem był znany amerykański historyk sztuki Donald Kuspit oraz jego późniejsza prezentacja w Królewskim Muzeum Sztuki i Historii Cinquantenaire w Brukseli (2011) . Dziś scena namalowana przez sopockiego artystę ponownie wywołuje duże emocje. Czym starsza, tym lepiej się prezentuje, jakże dojrzale. Kiedyś widziałem wszystko inaczej, ale nie czas na głębszą analizę. Wielość kontekstów, symboli, wielowątkowość narracji, które dopiero teraz dostrzegłem zadziwiła mnie. A kolorystyka - sopocka, prosto od mistrza Jacka Żuławskiego, który pewnie jest teraz dumny. W świetle jupiterów, niebieskość nieboskłonu, zachwyciła swoją intensywnością, wzbudziła zachwyt.
Odsłonięcie obrazu poprzedziły liczne przemówienia wśród których konkluzja Pawła Huelle wydaje się najtrafniejsza, a dotyczyła dzisiejszych czasów i troski o naszą Akademię „mniej telewizorów a więcej obrazów”. Sugestia skierowana była do profesora Świeszewskiego, z wiarą że wystartuje w zbliżających się wyborach na nowego rektora naszej Akademii. To docenienie kunsztu malarskiego i troska o przyszłość naszej gdańskiej sztuki, aby to co jest na barkach dzisiejszych profesorów znalazło godną kontynuację.
Od wieków Gdańsk szczycił się wysokim poziomem swojego malarstwa. Może w innej skali, ale podobną sytuację ma Amsterdam, którego władze wpadły na genialny pomysł o czym opowiedział mi Tomasz Kloskowski, Prezes Zarządu Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy. - Lotnisko Schiphol w Amsterdamie już od 2002 roku ma w swoich przestrzeniach oddział słynnego Rijksmuseum i co pewien czas prezentuje nowe tematyczne wystawy, przeważnie po około 10 obrazów, zazwyczaj bardzo znanych artystów. Ostatnio prezentowane były dzieła Brueghela i Van Gogha. Przeważnie są to wystawy tematyczne: bezchmurne niebo, holenderskie krowy czy sztuka latania. I jeżeli nasi pasażerowie, których teraz corocznie mamy po prawie 4 miliony, będą zadowoleni z prezentacji „Ostatniej Wieczerzy”, to nie wykluczamy rozwoju tego pomysłu. To może być pierwszy etap myślenia o stworzeniu galerii gdańskiej sztuki zarówno tej starej jak i współczesnej. Już na lotnisku, w pierwszym kontakcie, przedstawienie Gdańska jako dużego ośrodka kulturalnego Polski - powiedział Tomasz Kloskowski.
Stanisław Seyfried
fot. S. Seyfried