Artykuły
Gazeta Gdańska w rubryce „Galeria Sztuki Gdańskiej” już od 7 lat prezentuje dokonania malarstwa gdańskiego. Artystów tu urodzonych, wychowanych i wykształconych. Gdańsk nie należał do najsilniejszych ośrodków XIX i XX wiecznego malarstwa w Europie, ale posiadał królewską szkołę artystyczną kształcąca malarzy, którzy w znaczny sposób zaznaczyli swoją obecność w europejskim życiu artystycznym.

Kiedy przed dwoma laty opublikowałem wywiad z prof. Markiem Modelem, wykładowcą Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku, prowadzącym Pracownię Podstaw Malarstwa i Rysunku dla studentów I i II roku Malarstwa i Grafiki wydawało się, że rozmowa odsłoniła i wyczerpała w pełni osobowość artysty. Rozmawialiśmy wówczas o historii sztuki, początkach nauki rysowania, barwie i linii, ale także o Arturze Nacht-Samborskim. Malarzu, artyście który był wcześniej pedagogiem tej samej uczelni. Panowie nigdy się nie poznali z racji różnicy pokoleń, ale jak wiem dla prof. Marka Modela artysta ten stał się jednym z ważniejszych drogowskazów w jego działalności. Myślę, że obu twórców poza talentem łączyła jeszcze jedna bardzo ważna rzecz, stosunek do innego człowieka, artysty i jego twórczości, coś co stanowi o kulturze osobistej, szacunku do pracy innych. Dziś po zobaczeniu ostatniej wystawy Marka Modela postanowiłem jeszcze raz podzielić się paroma krótkimi refleksjami.

Związek Polskich Artystów Plastyków w Gdańsku dokonał rzeczy prawie niemożliwej. Od dawna nieodświeżane i nieremontowane pomieszczenia związku, trącące do tej pory głęboką komuną, nabrały nowego wyglądu. Odnowione, po małych remontach z nowym oświetleniem, co w wypadku obu galerii przy ulicy Piwnej i Mariackiej stanowi zupełnie nową jakość prezentacji sztuki, stały się kolejnymi nowoczesnymi w mieście miejscami wystawowymi. Oczywiście brakuje jeszcze drobiazgów, ale już otwiera to nowe możliwości.

Art Design Concept, to nazwa nowego przedsięwzięcia gdańskich architektów, to pomysł na artystyczną koncepcję kolejnego zbliżenia sztuki do przeciętnego odbiorcy. Paczos i Bogacki, architekci już z pewnym doświadczeniem, wiedzą czego chcą i czego mogą oczekiwać od rynku sztuki, a do tego mają świeże, ciekawe i zaskakujące pomysły. Przygotowali koncepcję czegoś więcej niż galeria sztuki. Otwarcie ich strefy sztuki miało miejsce przed paru dniami w gdańskiej Galerii Wnętrz CITY Meble.

Pierwszy ogląd wystawy malarstwa Izydora Dobrowolskiego pozostawił mieszane uczucia, ale baczniejsze przyjrzenie się prezentacji, każe zastanowić się nad przedstawionymi ujęciami portretowymi. Jego dokonania międzynarodowe nie były przypadkiem, wystawy i konkursy w Niemczech, Francji, Stanach Zjednoczonych czy na Węgrzech, potwierdziły artystyczne ambicje, szczególnie w poszukiwaniach czegoś więcej niż elegancja czy uroda.

Wystawa malarstwa Ignacego Klukowskiego, polskiego marynisty, osoby z głębokimi polskimi patriotycznymi korzeniami zorganizowana w Pucku przy współudziale Stowarzyszenia na rzecz Edukacji Filmowej i miejscowego muzeum zapoczątkowała w tym roku 98 rocznicę zaślubin Polski z morzem. To również okazja dla przypomnienia tej mimo wszystko bardzo słabo znanej osobowości polskiego malarstwa.

Tragiczne wspomnienia pani Rosvity wywołują olbrzymie emocje i nie pozwalają spokojni dokończyć żadnej z opowieści. Dramat jaki dotknął jej rodzinę przybyłą w roku 1889 do Sopotu jeszcze dziś przywołuje strach i zdenerwowanie. Historia jej pradziadków sięga powstania styczniowego. Napięcie i niepokój towarzyszący wspomnieniom przysparza wielki stres i niewytłumaczalną obawę przed skrywaną prawdą. Tajemnica tkwi tak mocno we wnętrzu, że nawet dziś w innych realiach politycznych nakazuje przemilczenie niektórych patriotycznych wątków. Wspomnienia co rusz przerywają tragiczne myśli, wyciskające łzy i zatrzymujące oddech.

Marie Seeck (1861 Królewiec - 1935 Królewiec) studia artystyczne rozpoczęła w 1901 roku w Akademii Sztuk Pięknych w Królewcu, u znakomitych profesorów, Ludwika Dettmanna oraz pejzażysty Olafa Augusta Andreasa Jernberga syna szwedzkiego malarza, Augusta Jernberga. Studiowała również u wybitnego niemieckiego grafika Henry Wolffa organizatora w 1927 roku w Berlinie słynnej wystawy zatytułowanej "Sztuka Prus Wschodnich".

Sztukę prof. Wiesława Zaremby zawsze charakteryzuje doskonały rysunek, to podstawa we wszelkiego rodzaju poszukiwaniach. Naszą rozmowę zaczęliśmy właśnie od tych czasów, które utrwalały te umiejętności podczas studiów w gdańskiej PWSSP w pracowniach Kazimierza Ostrowskiego i Barbary Massalskiej. Pierwsze obrazy sprzedawane tuż po zakończeniu studiów, podczas niemieckich wojaży w bremeńskich galeriach Vegezack nad Wezerą robią duże wrażenie. Niezwykle intensywny kolor, z obrazów bije energia, ekspresja, namiętność, może przemoc i tragedia, oglądamy je z profesorem w internecie, ale na żywo już tylko dostępne są w Vegezack. Profesor Wiesław Zaremba już od lat pracuje w Stambule. Dziś jego domeną obok rysunku jest fotografia, ale na Uniwersytecie Sabanci rozwinął pracownię rysunku figuratywnego, stworzył swoistego rodzaju „teatr rysunku”, który parę dni temu ze swoimi tureckimi studentami przedstawił w gdańskiej Galerii ZPAP przy ulicy Piwnej. To modelowy przykład nauki zdolnych studentów szybkiego szkicowania i rysowania, w doskonałym świetle, profesjonalnym ruchu tancerzy i muzyce, będący w dużej kontrze do anachronicznego rysowania statycznego modela.

Po dwóch latach, z planowanych trzech do pięciu, kończy działalność niezmiernie udane przedsięwzięcie gdańskich artystów. Przestrzeń sztuki WL4, miejsce usytuowane w starej piekarni „Germania” tuż nad kanałem Motławy przy Starym Nabrzeżu Szkut, oddalone o 300 metrów na północy wschód od Muzeum II Wojny Światowej mieściło 35-40 autorskich pracowni malarskich, rzeźbiarskich, fotograficznych oraz miejsc do prób dla muzyków i aktorów. Przez ten trzypiętrowa budynek z trzema salami wystawowymi w czasie tej krótkiej działalności przewinęło się olbrzymie towarzystwo twórców reprezentujące wiele form wypowiedzi artystycznej. Pomysłodawcami projektu byli znani gdańscy artyści Czesław Podleśny, Adriana Majdzińska oraz Andrzej Stelmasiewicz, animator gdańskiej kultury bez którego przedsięwzięcie nie doszłoby do skutku.
Wielbiciele talentu prof. Czesława Tumielewicza w jego 75. urodziny tłumnie zapełnili galerię „Na miejscu” we Wrzeszczu. Galeria prowadzona przez Magdalenę Gzowską i Karolinę Ossowską cieszy się coraz większą popularnością, a jak słyszę zapowiadane są dalsze wernisaże znakomitych polskich artystów. Miejsce z dużą i bogatą historią o czym pisałem już przy interesującym wernisażu Marka Wróbla coraz śmielej toruje sobie drogę do miana Galerii z klasą. Taką klasę pokazał podczas urodzinowego wernisażu profesor Tumielewicz, który pomimo wcześniejszych zapowiedzi o zwolnieniu tempa pracy, wcale nie rezygnuje, wręcz odwrotnie.
Pamiętam tę postać z ulicy Monte Cassino w Sopocie. Na początku lat 70. miałem okazję przyglądać się zmęczonej, dziwnej postaci człowieka bardziej przypominającego francuskiego kloszarda, niż jeszcze niedawno podziwianego w Europie artystę. Był wiosenny, ciepły dzień, na wysokości kultowej wówczas kawiarenki „Teatralna” odwiedzanej przez trójmiejską młodzież przechodził powolnym krokiem malarz w zimowym szarym płaszczu i szaliku. Albert Lipczinski, zapomniany sopocki artysta, któremu los kazał po wojnie zostać w Polsce.

Profesor Anielę Kitę spotykałem już kilkakrotnie, jednak jej malarstwo zobaczyłem po raz pierwszy. Ostatnio widzieliśmy się na wystawie Jacka i Hanny Żuławskich oraz Zygmunta Karolaka wykładowców PWSSP w Gdańsku, którą Aniela Kita kończyła w roku 1963. Teraz w Gdyńskim Centrum Nauki Experyment malarka zaprezentowała przegląd swojej sztuki od początków jej tworzenia, czyli od połowy lat 50. Prezentacja wzbudziła wielkie zainteresowanie, przede wszystkim jednak przyniosła olbrzymią wiedzę na temat jej artystycznej osobowości, artystki odkrywającej nowe konwencje, poszukującej i przybliżającej sens malowania. Istotą jej twórczości jest kolor. Jan Cybis w swoim kapistowskim manifeście z roku 1931, nie tracącym do dziś na aktualności pisał: ”Kolor na płótnie powstaje dopiero przez kontrast z innymi kolorami. Kolor nie koncypowany z założonej gry, a tylko naśladujący kolor z natury - nie działa malarsko. Im kolor będzie słuszniejszy, tym forma będzie pełniejsza (Cézanne) i tym bliższa realizacji plastycznej...”. Trudno aby w pełni koncepcja malowania kolorystycznego była wypełniana przez artystkę, ale w dalszej części tekstu powrócę do tej sprawy.
Janusz Lewandowski, mazowiecki artysta, został laureatem prestiżowej nagrody malarskiej im. Kazimierza Ostrowskiego za rok 2016. Kapituła, pod przewodnictwem prof. Teresy Grzybkowskiej powoływana przez Zarząd Gdańskiego Okręgu Związku Polskich Artystów Plastyków tym razem przyznała nagrodę za twórczą kontynuację polskiego malarstwa pejzażowego z najświetniejszego jego okresu, przełomu XIX i XX wieku.
Na scenie artystycznej Wybrzeża pojawił się w drugiej połowie lat 60. Młody student Wydziału Chemii na Politechnice Gdańskiej, fotoreporter, redaktor naczelny Ilustrowanego Magazynu Studentów PG „Kronika Studencka”, dziś doktor chemii, współwłaściciel gdańskiej firmy Creon, znakomity artysta eksperymentujący i zaskakujący swoimi odkryciami w dziedzinie fotografii cyfrowej i grafiki komputerowej. Dzięki wielkiej wiedzy filozoficznej, technologicznej, cyfrowej, a nade wszystko smakowi artystycznemu i doświadczeniu tworzy autorskie obrazy swojej wyobraźni. Przybliża świat, którego nie znamy, a który istnieje. Właściwie tworzy, bowiem jego prace to subiektywne wizje wyobraźni i pomysłowości stworzone z tego wszystkiego co nas otacza. Kolejne dwa cykle artysty zatytułowane „Fantasmagorie” i „Wyspy Szczęścia” możemy oglądać w galerii ZPAP w Gdańsku przy ulicy Piwnej. Zderzenie z twórczością Felcyna może okazać się nie łatwe, ale zapewniam, że zaskakujące, bardzo ciekawe, i twórcze, a przede wszystkim odkrywające artystę doświadczonego, znanego w świecie, nagradzanego, mniej znanego wybrzeżowej publiczności. Z Erazmem Wojciechem Felcynem rozmawia Stanisław Seyfried.
Kapituła Nagrody powoływana przez Zarząd Gdańskiego Okręgu Związku Polskich Artystów Plastyków, pod przewodnictwem prof. Teresy Grzybkowskiej, przyznała ogólnopolskie wyróżnienie w dziedzinie malarstwa mazowieckiemu artyście Januszowi Lewandowskiemu. Nagroda jest wyróżnieniem za rok 2016 i przyznano ją za twórczą kontynuację polskiego malarstwa pejzażowego z najświetniejszego jego okresu, przełomu XIX i XX wieku. Wręczenie nagrody oraz wystawa prac laureata odbędzie się 26 października o godz. 17, w Europejskim Centrum Solidarności w Gdańsku.

Artykuły 




















